Uczestnika bitwy pod Grunwaldem, wielkiego księcia Witolda, tak charakteryzuje kronikarz(...):
"(...)Był tak szczodry i wspaniały, że nierównie więcej dawał, niż odbierał
i dłuższą, jak mówią, miał prawicę niż lewicę(...)"
O szczodrości Witolda opowiadano rzeczywiście bardzo wiele.
Dla przykładu wspomnimy o figlu, jaki spłatał ten hojny książę swej skąpej żonie Juliannie.
Książę Witold wśród swoich sekretarzy specjalną sympatią darzył Mikołaja Małdrzyka, człowieka świeckiego i żonatego. Po pewnym czasie służby na dworze książęcym Mikołaj zapragnął powrócić do Polski, do żony swej i własnych włości. Wielki książę, chcąc okazać mu przywiązanie, postanowił wynagrodzić go hojniei prócz wspaniałych futer, koni i klejnotów kazał skarbnikowi dołożyć sto kóp groszy.
Wszystko to się działo w obecności żony księcia, Julianny, która zaniepokojona hojnością małżonka zaczęła robić mu wyrzuty, że przez tak wielką szczodrość zbytnio uboży siebie i swoje księstwo.
Witold, poirytowany uwagami księżnej, chciał jej zrobić na złość i rozkazał wyliczyć dla Małdrzyka
drugie sto kóp groszy. Na to Julianna wpadła w jeszcze większy gniew i jeszcze
natarczywiej upomniała księcia, aby się opamiętał.
Ale im więcej księżna napadała na swego małżonka za jego lekkomyślną rozrzutność, tym Witold stawał się
bardziej przekorny; doszło wreszcie do tego, że rozkazał po raz ósmy wyliczyć
sto kóp groszy dla ukochanego sługi.
I nie wiadomo jak długo trwała by ta utarczka między małżonkami, gdyby księżna nie zorientowała się wreszcie, że jej lamenty i kłótnie wywierają wprost przeciwny skutek, i nie zamilkła.
Wtedy książę opamiętał się w swej zawziętości i poprzestał na tym, co do tej pory ofiarował.
Mikołaj Małdrzyk zgarnąwszy osiemset kóp groszy wyruszył do Polski szeroko rozgłaszając, że majątek swój zawdzięcza nie tylko hojności swego byłego pana, lecz i skąpstwu jego małżonki.
Komentarze